Malowane koralikami
Szydełko nigdy nie było moją mocną stroną. Tak jak pisałam Wam wcześniej, z tym narzędziem miałam do czynienia w szkole podstawowej przy nauce dziergania serwetek. Jednak człowiek jest takim stworzeniem, które nauczy się wszystkiego czemu poświęci trochę czasu. Ja również przysiadłam i postanowiłam coś z tym zrobić.
Do prostych splotów szydełkowych dołożyłam koraliki TAHO w różnych kolorach i kombinacjach i wyszły sznury szydełkowo - koralikowe. Praca jest bardzo mozolna, ponieważ nanizanie na nitkę długości ok 1,2m setki koralików zabiera trochę czasu Schematy, których jest całe mnóstwo, zaczerpnęłam z internetu. Dodatki w postaci wklejek (metalowe zakończenia), zamknięcia i łańcuszka stworzyły bransoletki malowane koralikami.
Oto efekt mojej nauki:
Prosty wężyk z biało-srebrnych koralików.
Mąż widząc moje zaangażowanie w tworzeniu nowych wężyków, postanowił spróbować i pomóc mi w nawlekaniu koralików na kolejną bransoletkę.
Nie jest to zajęcie dla faceta, ale dziękuję mu za pomoc. Wierzcie mi, nie jest to takie proste. Koralik nr 11, to łepek od szpilki z maleńkim otworkirm. Byłam godna podziwu, jak świetnie sobie radził.
Dzięki jego wsparciu powstawały następne sznury szydełkowo - koralikowe.
Troszkę czasu, cierpliwości i kolejna technika rękodzieła zaliczona.
Znów moje SPRYTNE RĘCE poradziły sobie z tym wyzwaniem.
0 komentarze